Bez tytułu

Dnia 25 grudnia 2014  r. wejdą w życie nowe regulacje dot. odstąpienia od umowy bez podania przyczyny w odniesieniu do umów zawieranych poza lokalem przedsiębiorstwa oraz na odległość. W mediach elektronicznych znaleźć można dość dużo informacji na temat poprawy sytuacji konsumenta w związku z uchwalonymi zmianami. W niniejszym wpisie spróbuję omówić najistotniejsze zmiany i wskazać, że niektóre z nich mogą być atrakcyjne również z punktu widzenia przedsiębiorcy.

Prawo odstąpienia od umowy bez podania przyczyny to najistotniejsze uprawnienie przysługujące konsumentowi zawierającemu umowy w tzw. okolicznościach nietypowych, a więc poza lokalem przedsiębiorstwa lub na odległość. Konstrukcja tego uprawnienia nie ulegnie z dniem 25 grudnia 2014 r. jakimś drastycznym zmianom, jednak kilka modyfikacji zasługuje na uwagę, gdyż powinno zmniejszać praktyczne problemy związane z wykonaniem tego uprawnienia.

DŁUŻSZY TERMIN TO NIE WSZYSTKO 

Każdy przedsiębiorca pewnie już od dłuższego czasu wie, że słynne 10 dni zamieni się na 14 – wydłużone terminy zaczynają funkcjonować w sklepach internetowych. Warto jednak zwrócić uwagę również na to, że według nowych przepisów bieg terminu rozpoczyna się od dnia wydania rzeczy dla wszystkich umów, w wykonaniu których przedsiębiorca wydaje rzecz, będąc zobowiązanym do przeniesienia jej własności. Koniec z umowami zawieranymi poza lokalem przedsiębiorstwa, których faktyczne wykonanie następuje już po upływie terminu na odstąpienie od umowy – taka praktyka rynkowa straci sens z 25 grudnia 2014 r.

Kolejna zasada dotycz dostarczania wielu rzeczy osobno, partiami lub w częściach. Termin na odstąpienie od takiej umowy rozpocznie bieg od dnia objęcia w posiadanie ostatniej rzeczy, partii lub części. Można przypuszczać, że rozsądną praktyka będzie dostarczanie towaru już po skompletowaniu zamówienia, co w rzeczywistości może wydłużyć czas dostawy, ale da przedsiębiorcy gwarancję, że opóźnienie w dostawie jednego elementu nie przedłuży konsumentowi uprawnienia do odstąpienia od całej umowy.

Podkreśla się, że obecnie brak odpowiedniego pouczenia konsumenta o jego uprawnieniach wydłuży termin na odstąpienie od umowy do 12 miesięcy. Uczciwy przedsiębiorca nie powinien obawiać się tego terminu. Po pierwsze rygor z nim związany dotyczy bowiem wyłącznie informacji o uprawnieniu do odstąpienia od umowy, a nie wszystkich innych obowiązków informacyjnych wynikających z Ustawy. Po drugie, ewentualne uchybienia można w każdej chwili naprawić, co skróci termin do 14 dni od udzielenia konsumentowi informacji.

WZÓR FORMULARZA 

Nie ulega zmianie zasada, iż każda forma oświadczenia o odstąpieniu jest dobra, o ile konsument jest w stanie wykazać, że oświadczenie takie złożył i wyrażało ono dostatecznie wolę odstąpienia od umowy (art. 60 k.c.). Z drugiej strony literalna wykładnia Ustawy (art. 30 ust. 3) prowadzi do pewnej dezinformacji, gdyż wskazuje konsumentowi, iż złożenie oświadczenia drogą elektroniczną jest możliwe wyłącznie „jeżeli przedsiębiorca zapewnia możliwość złożenia oświadczenia o odstąpieniu od umowy drogą elektroniczną”. Powyższe sugeruje konsumentowi, że przedsiębiorca powinien uczynić coś więcej w celu dopuszczania takiej formy złożenia oświadczenia aniżeli podanie adresu e-mail.

Mamy też nowość w postaci formularza odstąpienia od umowy, obligatoryjnego dla dwóch typów umów. W historycznym już nieco wpisie Wzór odstąpienia od umowy zawartej na odległość wyjaśniałem dlaczego wzór formularza stosowanego w handlu elektronicznym uznaję za niepotrzebny, choć wielu  przedsiębiorców nie rezygnowało z jego używania. Od 25 grudnia 2014 r. stosowanie formularza w sklepie internetowym będzie obowiązkowe. O ile ujednolicenie formularza uważam osobiście za świetny pomysł, o tyle przygotowanie załącznika jest w mojej ocenie kiepskie. W toku prowadzonych obecnie wdrożeń już kilku przedsiębiorców pytało mnie czy wzór ten można nieco poprawić (dodać pola do wypełnienia, zmienić kolejność zapisów, zaznaczyć opcje), gdyż dotychczas stosowane formularze wydawały się bardziej czytelne.

A GDY TOWAR NIE WRACA 

Obowiązek zwrotu wzajemnych świadczeń nie uległ również szczególnie istotnym modyfikacjom. Przedsiębiorcy powinni jednak z radością przyjąć pojawienie się w Ustawie przepisu, który wprost wskazuje na możliwość wstrzymania się ze zwrotem płatności na rzecz konsumenta (art. 32 ust. 3). Choć uprawnienie to obecnie wynika z przepisów kodeksu cywilnego, to jego stosowanie w praktyce rodziło spore wątpliwości, łącznie z rozważaniami czy warunkowanie zwrotu ceny sprzedaży (nie mam tu na myśli warunkowania rozwiązania umowy) uprzednim zwrotem towaru jest uczciwą praktyka rynkową. W kontekście komentowanego postanowienia powinno być jasne również dla organów ochrony praw konsumentów, że przedsiębiorca może wstrzymać się ze zwrotem ceny do chwili otrzymania rzeczy z powrotem lub dostarczenia przez konsumenta dowodu jej odesłania – w zależności od tego, które zdarzenie nastąpi wcześniej.

KTO PŁACI ZA PRZESYŁKĘ 

Nowe regulacje pozwalają łatwiej określić zasady ponoszenia kosztów dostawy i zwrotu towaru.

Odpowiednio poinformowany konsument ponosi bezpośrednie koszty zwrotu rzeczy. Przedsiębiorcy znajdą w Ustawie przepis art. 34 ust. 2, który wprost reguluje tę kwestię. Powinno uciąć to różnorodne rozważania sądów powszechnych na temat tego czy konsument ma zwrócić towar na własny koszty czy też na koszt przedsiębiorcy. Pewien wyjątek przewidziano dla umów zawartych poza lokalem przedsiębiorstwa, ale co do zasady koszt ten będzie obciążać konsumenta.

Przedsiębiorca poniesie natomiast ryzyko dostarczenia towaru do konsumentka – zwróci bowiem cenę sprzedaży wraz z kosztem dostawy (bogate orzecznictwo Prezesa UOKIK nie pozostawia obecnie wątpliwości, co do aktualnej, analogicznej interpretacji). Ryzyko to zostało jednak zminimalizowane, gdyż jeżeli konsument wybrał sposób dostarczenia rzeczy inny niż najtańszy zwykły sposób dostarczenia oferowany przez przedsiębiorcę, przedsiębiorca nie jest zobowiązany do zwrotu konsumentowi poniesionych przez niego dodatkowych kosztów. Oznacza to, że w przypadku dostępnej opcji zwykłego dostarczenia rzeczy jako „przesyłka gratis” każda inna opcja powinna być traktowana jako obciążająca konsumenta. Mam szereg przemyśleń związanych z tą zmianą i wizję sporej ilości problemów praktycznych w perspektywie, niemniej jednak to kolejny ukłon w stronę przedsiębiorców, którzy narzekali na straty związane z transportem towaru zwracanego następnie w ramach odstąpienia.

ZWYKŁY ZARZĄD A KONIECZNOŚĆ STWIERDZANIA CHARAKTERU, CECH i FUNKCJONOWANIA RZECZY.

Ostatnia zmiana, którą omówię to zastąpienie zmian wykraczających poza konieczne w ramach zwykłego zarządu pojęciem korzystania z rzeczy w sposób wykraczający poza konieczny do stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania rzeczy. Pisałem szerzej na ten temat we wpisie Zmiana konieczna w zakresie zwykłego zarządu przechodzi do historii.

To zmiana, którą najtrudniej ocenić. O problemach związanych z interpretacją tego pojęcia na gruncie obecnych przepisów oraz mojej wykładni można przeczytać we wpisie Zmiana konieczna w granicach zwykłego zarządu. Chciałbym, by zmiana nie miała charakteru jedynie kosmetycznego. Fatalne interpretacje pojęcia zwykłego zarządu stosowane m.in. przez rzeczników praw konsumentów oraz sądy powszechne utrwaliły już od kilku lat przekonanie o możliwości pełnego wykorzystania rzeczy w okresie na odstąpienie od umowy. Jest to przekonanie nie tylko naruszające interes przedsiębiorców, ale ograniczające handle elektroniczny oraz bezpośredni, jak również premiujące konsumenckie cwaniactwo.

Życzę więc, by wykładania tego co konieczne do stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania rzeczy była zbliżona do tej, którą ostatnio z radością przeczytałem w nowo wydanym komentarzu do Ustawy o prawach konsumenta pod redakcją B.Kaczmarek-Templin, P.Stec i D.Szostek, gdzie na stronie 178 autorzy dr. hab. prof. UO Dariusz Szostek i dr Gabriela Bar wskazują, że „konsument ma możliwość zbadania rzeczy w taki sposób, w jaki mógłby to zrobić w sklepie”, podając przykłady z których wynika, że towar może być uruchomiony, „ale już nie eksploatowany”.

NIE JEST ŹLE 

Zmian jest oczywiście więcej, jak choćby odmienny katalog umów, w przypadku których uprawnienie do odstąpienia nie przysługuje. Powyżej wskazałem tylko na kilka najciekawszych, podkreślając, że nie wygląda to wszystko tak czarno z perspektywy przedsiębiorcy. Należy oczywiście pamiętać, że korzystanie z wielu ww. uprawnień wymaga odpowiedniej realizacji obowiązku informacyjnego w stosunku do konsumenta, a więc modyfikacji regulaminu czy też stosowanego wzorca umownego. Niemniej jednak uczciwi przedsiębiorcy nie powinni się obawiać. Doprecyzowanie kilku zapisów pozwala bowiem na łatwiejsze zbudowanie argumentacji, którą wcześniej budowało się dość mozolnie i z niepewnym skutkiem.

17 komentarzy

  • Dobry artykuł, tylko mam pytania – skąd wniosek, że stosowanie formularza odstąpienia od umowy będzie obligatoryjne dla „dwóch typów umów”?

    • Dziękuję. Konieczność poinformowania o ujednoliconym formularzu wynika z art. 12 ust.1 pkt 9 UPK. Z art. 14 UPK wynika sposób realizacji tego obowiązku. Pisząc „obligatoryjny” miałem na myśli, że należy o nim obowiązkowo poinformować – w mojej ocenie – najbezpieczniej przez publikację samego wzoru, a nie przez odesłanie. Ten obowiązek jest taki sam dla umów zawieranych poza lokalem oraz na odległość. Jedynie sposób jego realizacji może być odmienny, co wynika z art. 14. Oczywiście nie chodziło mi o to, że tylko taki formularz może być wykorzystany przez konsumenta.

  • Aha już rozumiem 🙂 Myślałem, że masz na myśli, to że jest obowiązek korzystania z niego – co oczywiście jest nieprawdą. Jak słusznie zauważyłeś – przedsiębiorca ma obowiązek poinformowania o takim formularzu, ale niekoniecznie musi go udostępniać (oczywiście będzie to zalecane).

    Co do wniosków autorów z komentarza Becka dot. granic sprawdzenia funkcjonalności towaru, to ich źródło można znaleźć w motywie 47 dyrektywy, w którym wprost się wskazuje, że „W celu stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania towarów konsument powinien obchodzić się z towarami i sprawdzać je tylko w taki sposób, w jaki mógłoby to zrobić w sklepie”.

  • EW pisze:

    Witam
    Czy nadal będzie obowiązek informowania również na piśmie kupującego o prawie do odstąpienia? Np gdy kupujący zakupi produkt na Allegro (gdzie wszystkie te informacje będą) konieczne będzie wysłanie razem z towarem tych informacji?

    Pozdrawiam

    • Nowa regulacja przewiduje taki obowiązek, ale konieczność informowania na piśmie zostaje zastąpiona trwałym nośnikiem.

      Trwałym nośnikiem może być np. plik PDF dołączony do przesłanej korespondencji e-mail – ta powinno znaleźć się potwierdzanie zawarcia umowy oraz dodatkowo postanowienia realizując obowiązek informacyjny.

      • EW pisze:

        Dziękuję za odpowiedź 🙂
        Jak powinno wyglądać takie potwierdzenie? Klienci np na Allegro otrzymują automatycznie na @ potwierdzenie zakupu..Jak się domyślam to nie jest wystarczające…?

  • PAULINA pisze:

    Witam.
    Czy to prawda, że od 25 grudnia trzeba przyjmować również zwroty kupione w drodze licytacji na Allegro? Z góry dziękuję za odpowiedz.
    Pozdrawiam

    • Dzień Dobry, obecnie obowiązująca ustawa nie zawiera w tym zakresie wyłączenia analogicznego do art. 16 ust. 1 pkt 10 OchrKonsU (poprzedni stan prawny).

      W pkt 11 ar.t 38 wskazano wyjątek dot. tzw aukcji publicznych, ale jest to aukcja, która wymaga faktycznego uczestnictwa oferentów (tak zgodnie z art. 2 pkt 6 UPK).

      Podsumowując, w mojej ocenie licytacja w relacji przedsiębiorca-konsument, uprawnia konsumenta do odstąpienia, a brak należytego zrealizowania obowiązku informacyjnego w tym zakresie rodzi np. skutek w postaci wydłużenia uprawienia.

  • MZ pisze:

    Witam.
    Bardzo fajny blog. Można się dużo dowiedzieć.

    Klient zwrócił towar ale nie chce zwrotu kosztów przesyłki. Stwierdził, że sam źle dobrał rozmiar i nie jest to wina sklepu. Czy sklep w takim przypadku może zwrócić pieniądze za sam towar?

    Drugi klient kupił dwie sukienki i odesłał w ramach zwrotu jedną. Sukienki zostały wysłane w jednej paczce płatnej przy odbiorze za 20 zł ale najtańszy koszt przesyłki podany na aukcji wynosi 15 zł (wpłata na konto). Co robić w takich przypadkach? Czy muszę oddać całość 15 zł czy może 7,5 zł, a może nic bo za jedną sukienkę, którą sobie klient zostawił też musiałby pokryć koszty przesyłki.

    Jeśli Klient używał towar i taki zwrócił to czy też można wysłać oświadczenie o potrąceniu wierzytelności o odszkodowanie………………….. jak w starej ustawie i zwrócić mniej pieniędzy? Czy trzeba zwrócić całość i dopiero o odszkodowanie za zniszczony towar wystąpić do sądu?

    Z góry bardzo dziękuję za pomoc i poświęcony czas.

    • Dziękuję za komplement.

      AD 1 Jeśli zwrot samej ceny sprzedaży odbywa się za porozumieniem stron to nie widzę problemu – niedopuszczalne jest jednak wprowadzanie konsumenta w błąd, co do tego, że takie rozwiązanie wynika z przepisów prawa.
      AD 2 To ciekawa kwestia, ja skłaniałbym się do tego, że jeśli cześć towaru pozostała u Klient to wartość dostawy tego towaru nie podlega zwrotowi.
      AD 3 W mojej ocenie w zakresie możliwości potrącenia UPK nic nie zmienia, choć trzeba uczciwe zastrzec, że zdania na temat takiej możliwości były, są i będą podzielone – co ma wyraz także w orzecznictwie sądów rejonowych.

  • KW pisze:

    Witam serdecznie,

    Na wstępie gratuluję bardzo ciekawego bloga.

    Mam natomiast pytanie, co może zrobić przedsiębiorca żeby bronić się przed nieuczciwymi konsumentami. Konsument w przypadku dostarczenia wadliwego towaru (uszkodzenie powstało w transporcie) ale nie sporządza z kurierem protokołu szkody tylko odstępuje od umowy i żąda zwrotu pieniędzy a zniszczony towar odsyła. Czy są jakieś regulacje, które pozwolą na odzyskanie przynajmniej części kwoty za uszkodzony towar?

    Z góry dziękuję za odpowiedź.

    • Dzień Dobry Pani Katarzyno, dziękuję za miły komentarz.

      Opisana przez Panią sytuacja w praktyce wymyka się nieco przepisom spod kontroli. Reguły są niby jasne – szkodę pokrywa ten, kto ją wyrządził, ale w praktyce wymaga to udowodnienia, a z tym jest już większy kłopot. W mojej ocenie przy braku weryfikacji przesyłki w obecności kuriera to na konsumencie ciąży obowiązek wykazania, że towar odesłał w stanie nienaruszonym, jeśli przedsiębiorca wykaże, że towar otrzymał uszkodzony (co zweryfikował również w obecności kuriera). Może być to konieczne jeśli przedsiębiorca potrąci swoje roszczenie odszkodowawcze z roszczeniem o zwrot ceny sprzedaży.

  • VINCERO pisze:

    Panie Dominiku, czy pana zdaniem jest możliwość wprowadzenia przepisu, który by zbaraniał wprowadzania przez sprzedawcę energii elektrycznej lub operatora telekomunikacyjne naliczenia noty obciążeniowej za wcześniejsze wypowiedzenie umowy. Oczywiści chodzi tu o umowy zawierane poza lok lub na odległość. Czasami są to kwoty bardzo duże bo ko 1500 zł. Wiemy że starsi ludzie bardzo często padają ofiarami oszustów i podpisują umowy bez ich przeczytania ( ufając w ustne zapewnienia) , albo nie rozumieją co podpisują. Jest to bardzo poważny problem. Moim zdaniem zawieranie umów w taki sposób powinno się odbywać na ryzyko Przedsiębiorcy, a prawda jest taka, że ludzie tak często by nie zmieniali sprzedawcy energii elektr. czy operatora telekomunikacyjnego. Czy pana zdaniem wprowadzenie przepisu o zakazie wprowadzenia noty obciążeniowej jest możliwe na gruncie prawa? To jest pierwsze moje pytanie.
    Druga sprawa dotyczy operatora tel. który zawierając umowy na odległość przesyła aparat telefoniczny. Konsument, który odstąpi od takiej umowy po upływie 14 dni płaci notę obciążeniowa w wysokości ok 1500 zł z uwagi na to, że otrzymał aparat tel. Moim zdaniem nota obciążeniowa nie powinna mieć żadnego związku z aparatem tel. Jakie ma Pan zdanie w tej kwestii?

    • Dzień Dobry, kwestie obciążenia obowiązkiem zapłaty w przypadku w przypadku wcześniejszego rozwiązania umowy zależeć będą od indywidualnych postanowień wzorca i postanowienia te mogą być uznawane za niedozwolone. Nie wiem jaka o jakiej konstrukcji umowy mówimy w przypadku energii elektrycznej, ale nie widzę tu podstaw do obciążania konsumenta kosztami w przypadku zmiany dostawcy we wcześniejszym terminie. Inaczej wygląda sprawa z telefonem – wówczas konsument otrzymuje bowiem konkretny rabat (na który się godzi) i nabywa telefon w umniejszonej cenie, z uwagi na deklarację korzystania z usług w określonym czasie. Można zastanowić się czy ta cena jest rynkowa, ale sama zasad raczej nie narusza ekwiwalentności świadczeń. Można przecież nie korzystać z rabatu i kupić telefon w innym miejscu.

  • Barbara Rucińśka pisze:

    czy kupując materac rehabilitacyjny na pokazie można go zwrócić

Zostaw komentarz

*