Przy sprzedaży bezpośredniej, w przypadku odstąpienia od umowy przez konsumenta, który nie zwrócił towaru, przedsiębiorca ma prawo do odszkodowania  w pełnej wysokości – z uwzględnieniem utraconego zysku. Wykazanie sprzedaży tego rodzaju towaru w okresie, w którym konsument powinien dokonać jego zwrotu może dodatkowo potwierdzać wysokość utraconych korzyść. Takie wnioski płyną z prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego we Wrocławiu II Wydział Cywilny-Odwoławczy wydane w dniu 5 lutego 2018 r. w sprawie II Ca 2091/16.

Jak wiadomo ceny towarów oferowanych w sprzedaży bezpośredniej często przewyższają ceny podobnych towarów dostępnych w innych kanałach dystrybucji (np. sprzedaż sklepu internetowego). Wynika to przede wszystkim z kosztów takiego zaoferowania towaru konsumentowi, co nie powinno dziwić. Ten sam towar dostępny w sklepie stacjonarnym jest często znacznie droższy od towaru dostępnego w sklepie internetowym.

W związku z uprawnieniem do odstąpienia od umowy bez podania przyczyny zdarza się, że konsument nie dokonuje zwrotu towaru lub zwraca towar uszkodzony w taki sposób, że nie nadaje się on do dalszej sprzedaży. Powstaje wówczas pytania w jaki sposób sprzedawca powinien sformułować swoje roszczenie odszkodowawcze i czy może dochodzić ceny sprzedaży zaakceptowanej przez konsumenta, która przecież uwzględnia zysk, który planował osiągnąć.

Zagadnieniem odszkodowania za towar, którego zwrotu nie dokonano zajął się pierwotnie Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Fabrycznej we Wrocławiu w sprawie I C 437/15, której stan faktyczny w uproszczeniu wyglądał następująco:

Konsument nabył towar w lokalu przedsiębiorstwa, a następnie chciał od umowy odstąpić bez podania przyczyny. Choć uprawnienie to nie przysługiwało mu to sprzedawca uznał ostatecznie umowę za rozwiązaną za porozumieniem. Konsument postanowił wówczas, iż nie dokona zwrotu towaru bez zapłaty kwoty za jego przechowywanie. Sprzedawca nie zaakceptował tego żądania i wystąpił z roszczeniem windykacyjnym (o wydanie towaru). W toku sporu okazało się, że konsument nie może dokonać zwrotu towaru, gdyż jak twierdził sprzedał towar „znajomemu znajomego” i nie potrafił wskazać komu. Cena, którą uzyskał rzekomo z tej transakcji stanowiła ok 10% wartości ceny na umowie, na podstawie której towar otrzymał. Sprzedawca zażądał w związku z tym odszkodowania w wysokości ceny sprzedaży ustalonej pierwotnie na umowie. W toku sporu konsument podnosił między innymi, że towar nie był tyle wart ile na umowie i jego rzeczywista wartość to jakieś 10% czyli cena, za którą towar sprzedał. Konsument domagał się również, by sprzedawca wykazał „za ile towar faktycznie kupił”.

Sąd I Instancji oddalił powództwo sprzedawcy uznając przede wszystkim, że nie udowodnił on, by poniósł szkodę w wysokości ceny sprzedaży wskazanej na umowie. Stało się tak mimo przedłożenia przez sprzedawcą kilku umów z tego samego okresu, z których jasno wynikało, że towar tego rodzaju był sprzedawany w takiej właśnie cenie. Sprzedawca jednak odmówił przedstawienia kosztów zakupu towaru. Sąd I Instancji poszedł nawet o krok dalej i zamiast oszacować szkodę i określić ją na niższym poziomie uznał, że brak udowodnienia skutkuje tym, że sprzedawcy nie należy się nic.

Na skutek apelacji sprzedawcy, Sąd II Instancji zmienił wyrok i zasądził od konsumenta pełne odszkodowanie, równe cenie sprzedaży ustalonej na umowie. Zdaniem Sądu II Instancji konsument ponosi pełną odpowiedzialność odszkodowawczy, gdyż w trakcie trwania postępowania sądowego sprzedał towar innej osobie, pomimo tego, że ciążył na nim ustawowy obowiązek zwrotu. Takie działanie Sąd uznał za bezprawne i zawinione.

Sąd II Instancji nie miał wątpliwości, że sprzedawca poniósł szkodę i może domagać się zwrotu korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby szkody mu nie wyrządzono (ar.t 361 par 2 k.c.). Według sądu szkodę należało ustalić według wartości rzeczy liczonej według zasad ustalonych dla stanu, w jakim towar ma być zwrócony. Na tej podstawie Sąd II Instancji przyjął, że roszczenie odszkodowawcze przysługiwało sprzedawcy w wysokości umówionej z konsumentem ceny wskazanej w umowie sprzedaży.

Jedynie dodatkowo Sąd II Instancji uzupełnił, że na podstawie zaoferowanego przez sprzedawcę materiału dowodowego, za wysoce prawdopodobne należało uznać, że ponowne zbycie towaru przez sprzedawcę w cenie określonej na umowie i dochodzonej pozwem.

Rozsadzając jednocześnie spór o roszczenie konsumenta o zasądzenie wynagrodzenia za magazynowanie towaru, Sądy obu instancji orzekły, że takie wynagrodzenie nie było należne, gdyż konsument przetrzymywał towar bezprawnie i sam powinien wykonać obowiązek jego zwrotu.

To bardzo rozsądne orzeczenie odpowiada w mojej ocenie również zasadom słuszności. Jeśli konsument po odstąpieniu od umowy nie chce dokonać zwrotu towaru to musi liczyć się z obowiązkiem zapłaty odszkodowania w wysokości odpowiadającej cenie jaką ustalił zawierając umowę ze sprzedawcą.

Choć powyższe wydaje się oczywiste, to nieuczciwi konsumenci bardzo często bronią się zarzutami dotyczącymi stanu towaru lub jako faktycznej wartości. Bywa, że nawet profesjonalni pełnomocnicy wnioskują o powołanie w takich wypadkach biegłych do wyceny, a sądy pierwszej instancji bezrefleksyjnie dopuszczają takie dowody. W konsekwencji skutkuje to często poniesieniem przez konsumenta dodatkowych kosztów związanych z opinią biegłego w przypadku przegrania sporu i zasądzenia przez sąd …po prostu… kwoty uzgodnionej przez konsumenta w umowie.

Bez znaczenia jest również jakie koszty poniósł sprzedawca w celu zaoferowania konsumentowi towaru czy też za ile ten towar nabył. Postępowanie dowodowe w tym zakresie powinno być bezprzedmiotowe dla spraw odszkodowawczy i co do zasady sądy nie powinny go przeprowadzać, by nie generować niepotrzebnych kosztów postępowania i nie wydłużać go niepotrzebnie. Skoro konsument pierwotnie zaakceptował cenę na umowie to w przypadku braku woli zwrotu towaru powinien zapłacić jej równowartość. Inne rozstrzygnięcia prowadziłyby do premiowania zachowań nieuczciwych. Łatwo bowiem wyobrazić sobie, że konsument dokonuje zakupu w sklepie stacjonarnym, następnie „przypadkowo” traci towar, a po skierowaniu wobec niego roszczenia odszkodowawczego twierdzi, że towar jest faktycznie wart mniej, przedkładając cenniki sklepów internetowych i żądając, by sprzedawca wykazał jaką stratę faktycznie poniósł w związku z jego utratą.

Strata nie ma znaczenia – znaczenie ma szkoda, a ta obejmuje także utracone korzyści.

Zostaw komentarz

*