Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ogłosił konkurs, którego przedmiotem jest zaprojektowanie systemu analizy wzorców umownych pod kątem klauzul niedozwolonych.  Unijne środki mają posłużyć usprawnieniu pracy urzędników. Gdyby pomyśleć o przeznaczeniu takich środków w logiczny sposób, to wskazane byłoby poszukiwanie rozwiązań pozwalających przedsiębiorcom na samodzielną kontrolę swoich wzorców. Z opisu konkursu wydaje się jednak, że celem jest usprawnienie procesu karania, a wojskowa retoryk nakazuje przygotować się na ataki celowane o masowej skali.

Niedozwolone postanowienia umowne były już przedmiotem patologii. Wielu przedsiębiorców doświadczyło w swojej działalności tzw. „polowania na wzorce” czyli zorganizowanej działalności firm prawniczych, nastawionej na osiąganie korzyści, przez zaskarżanie niedozwolonych postanowień umownych. Po kilku latach ignorowania tego problemu utrudnienia w funkcjonowaniu Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów były tak duże, że w rezultacie zmiany legislacyjne doprowadziły do wyeliminowania tej patologii. Kontrolę nad inicjowaniem postepowań przejął Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Wiadomym jest również powszechnie, że stosowanie niedozwolonych wzorców umownych może narazić przedsiębiorcę na administracyjną karę pieniężną, której wysokość może wynieść nawet 10% przychodu z ostatniego roku obrotowego. Przedsiębiorcy wiedzą również, że ocena danego postanowienia nie jest prosta, a uniknięcie takich postanowień w obszernych wzorcach, realizujących coraz szersze obowiązki informacyjne, może być problematyczne.

Błędnym założeniem jest jednak przyjmowanie, że większość przedsiębiorców stosuje niedozwolone postanowienia celowo. Z moich doświadczeń wynika, że jest to raczej wypadkowa braku odpowiedniej wiedzy i świadomości konsekwencji.

Gdyby istniało powszechnie dostępne narzędzie, udostępniane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, większość przedsiębiorców samodzielnie przeprowadziłoby za jego pośrednictwem analizę wzorca, a następnie poważnie rozważyłoby weryfikację wskazanych tam nieprawidłowości lub po prostu usunęłoby wątpliwe zapisy. Dla zainteresowania przedsiębiorcy takim narzędziem kluczowe znacznie miałoby jego oficjalne udostepnienie przez Urząd i niekomercyjny charakter. W rezultacie, w banalnie łatwy sposób, można doprowadzić do znacznej poprawy jakości stosownych wzorców umownych. Dotyczy to szczególnie tych przedsiębiorców, którzy nie korzystają z profesjonalnej obsługi prawnej. Również przedsiębiorca, który rozpoczyna działalność mógłby łatwo zweryfikować swój wzorzec, bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Zwiększenie poziomu ochrony konsumentów przy zastosowanie takiego rozwiązania jest oczywiste.

Tymczasem w komunikacie UOKIK nie ma ani słowa o ułatwieniu życia przedsiębiorcom. Prezes Tomasz Chróstny deklaruje:

– Narzędzie będzie ważnym wsparciem dla pracowników UOKiK w wyszukiwaniu niedozwolonych klauzul i automatycznej analizie bardzo dużej ilości danych. Pozwoli to na szybkie i skuteczne eliminowanie naruszeń, a także szeroki bieżący monitoring umów przedstawianych konsumentom. To pierwszy projekt, w którym nasz Urząd będzie wdrażał oprogramowanie wykorzystujące sztuczną inteligencję – mówi Tomasz Chróstny, Prezes UOKiK.

Założeniem jest więc, by to pracownicy UOKiK eliminowali naruszenia, ochoczo walcząc z problemem, którego można byłoby po prostu uniknąć.

Z komunikatu dowiadujemy się również, że zadaniem projektowanego narzędzia ma być:

wyszukiwanie postanowień abuzywnych – zarówno w umowach dostarczanych przez konsumentów, jak i wyszukiwanych samodzielnie przez web crawlera na stronach internetowych przedsiębiorców i sklepów internetowych. (…)

Ponadto: 

możliwość automatycznego przeszukiwania stron internetowych otworzy nowe możliwości w Urzędzie w zakresie aktywnego i punktowego eliminowania nieprawidłowości na dużą skalę, co znacząco przełoży się na poprawę ochrony konsumentów. System będzie posiadał funkcję automatycznego uczenia się, nadzorowanego przez pracowników UOKiK.

Przedsiębiorcy mogą więc spodziewać się, że środki unijne posłużą stworzeniu elektronicznego szperacza, który będzie przeczesywał Internet w poszukiwaniu naruszeń. Prezes UOKiK deklaruje wprost dużą skalę tych poszukiwań. System będzie rozwijany, a nawet będzie uczył się automatycznie.

Naiwnym założeniem jest przyjmować, że w rezultacie takich poszukiwań Prezes UOKiK będzie sygnalizował przedsiębiorcom, by korygowali swoje wzorce bez uciekania się do nakładania kar. Dość ostrożnie można zakładać, że dane te będą jednak podstawą wszczynania postępowań, których rezultatem może być kara do 10% przychodu za ostatni rok obrotowy.

Gdyby tylko przyjąć, że intencją wdrożenia takiego systemu jest wyłącznie znacząca poprawa ochrony konsumentów, nie ma żadnych racjonalnych argumentów, by odmówić jego udostepnienie przedsiębiorcom w celu samodzielnego wykorzystania.  Wydaje się, że przy odpowiedniej promocji takiego rozwiązania (z którą Prezes UOKIK nie ma żadnego problemu, z uwagi na automatyczne przepisywania publikowanych przez niego Aktualności przez liczne portale internetowe) przedsiębiorcy masowo przeprowadziliby autoweryfikację w bezpieczny dla siebie sposób. 

Oczywiście automat nie zastąpi  wykładni postanowień wzorca, co wymagać będzie pomocy prawnej.  Pracownicy UOKiK weryfikować będą automatyczne wyniki, ale mieliby oni niewspółmiernie mniej pracy, gdyż każdy racjonalny przedsiębiorca po autoweryfikacji prawdopodobnie skonsultowałby potrzebę zmian z prawnikiem.

Być może Prezes UOKiK nie pomyślał o tym jakie korzyści – zarówno konsumentom jaki i przedsiębiorcom – przyniosłoby takie rozwiązanie. Czytając komunikat nie można jednak pozbyć się uczucia lekkiej niepewności, czy też celem nowego rozwiązania nie jest po prostu polowanie na wzorce w nowym wydaniu – z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, która pozwoli na „punktowe eliminowanie nieprawidłowości”, niczym cichy atak z wykorzystaniem drona, po wcześniejszym rozpoznaniu celu.

Zostaw komentarz

*