Zaniechanie realizacji obowiązku sporządzenia i udostępnienia konsumentom regulaminu świadczenia usług drogą elektroniczną przed zawarciem umowy o świadczenie takich usług może zostać uznane za naruszenie zbiorowych praw konsumentów. Potwierdzają to decyzje Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nie warto pochopnie rezygnować z regulaminów np. w sklepach internetowych, gdyż można uchronić się przed pozwami o uznanie postanowień regulaminu za niedozwolone „kosztem” zagwarantowania sobie udziału w postępowaniu o naruszenie zbiorowych praw konsumentów przed Prezesem UOKIK.

W związku z powszechną ostatnimi czasy praktyką tropienia nieprawidłowości w regulaminach sklepów internetowych, opisywaną przeze mnie m.in. tutaj, niektórzy przedsiębiorcy tymczasowo, a nawet na stałe rezygnują ze stosowania regulaminów. Intencją jest w tym wypadku wykluczenia możliwości bycia pozwanym przez różnorodne organizacje „ochrony praw konsumentów” o uznanie postanowień wzorca za niedozwolone. Niestety nie jest to rozwiązanie prawidłowe i zdecydowanie lepszym jest po prostu profesjonalne opracowanie regulaminu z uwzględnieniem potrzeb danego przedsiębiorcy.

Warto pamięć, iż zgodnie z art. 8 ust. 1 pkt 1 i 1 ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną  usługodawca zobowiązany jest do określania regulaminu świadczenia usług drogą elektroniczną oraz jego nieodpłatnego udostępnienia usługobiorcy przed zawarciem umowy, a na żądanie usługobiorcy w taki sposób, który umożliwia pozyskanie, odtwarzanie i utrwalenie jego treści za pomocą systemu teleinformatycznego, z którego korzysta usługobiorca.

Jeśli mamy obowiązek to powstaje pytanie co czeka przedsiębiorcę w przypadku jego nieprzestrzegania. W ww. ustawie brak jest przykładowo sankcji karnych za nieudostępnienie regulaminu. Tu „z pomocą” przychodzi jednak Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który stwierdza, że zaniechanie udostępniania regulaminu może stanowić naruszenie zbiorowych interesów konsumentów, co wiąże się oczywiście z „przyjemnością” uczestniczenia w postępowaniu w tym przedmiocie i ryzykiem otrzymania kary pieniężnej.

Przekonała się o tym ostatnio Spółka SprintAir S.A. w Warszawie (decyzja nr RGB-21/2012 z dnia 4 września 2012 r.), która jednak w sposób odpowiedni skorzystała z procedur koncyliacyjnych i za pewne uniknie przykrych konsekwencji, gdyż w zakreślonym terminie wprowadziła stosowny regulamin, a naruszenie (okres i skala) nie były znaczne. Jedynie na marginesie można zaznaczyć, że co najmniej kilka postanowień nowego regulaminu SprintAir S.A. pozwala Prezesowi na swobodne wszczęcie kolejnego postępowania – tym razem w związku ze stosowaniem niedozwolonych postanowień umownych.

Prowadząc sklep internetowy czy też świadcząc inne usługi drogą elektroniczną regulamin po prostu trzeba mieć. Rezultatem jego „chwilowego” wycofania będzie z reguły powrót do punktu wyjścia czyli zobowiązanie się wobec Prezesa UOKIK do jego wprowadzenia  w celu uniknięcia kary. W przypadku dłuższego funkcjonowania bez regulaminu istnieje dodatkowe ryzyko – Prezes UOKIK może uznać, iż nie jest to zobowiązanie wystarczające dla usunięcia skutków naruszenia.

8 komentarzy

  • Lech pisze:

    Czy sklep, zajmujący się wyłącznie sprzedażą rzeczy, też jest uznawany za „świadczący usługi drogą elektroniczną”, skoro żadnych usług nie świadczy?

    • Dziękuję za odwiedziny mojego Bloga.

      Niestety dla przedsiębiorcy definicja pojęcia świadczenia usługi drogą elektroniczną jet szeroka art. 2 pkt 4 ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

      W zasadzie Prezes UOKIK przyjmuje za nią, że prowadzenie sklepu internetowego zawsze wiąże się ze świadczeniem określonych usług bez jednoczesnej obecności stron (na odległość), poprzez przekaz danych na indywidualne żądanie usługobiorcy, przesyłanej i otrzymywanej za pomocą urządzeń do elektronicznego przetwarzania. Komentowane przeze mnie decyzja nie jest jedyną w tym zakresie.

      W sumie taka interpretacja pozostaje też w zgodzie z treścią Dyrektywa 2000/31/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 8 czerwca 2000 r. w sprawie niektórych aspektów prawnych usług społeczeństwa informacyjnego, w szczególności handlu elektronicznego w ramach rynku wewnętrznego (dyrektywa o handlu elektronicznym), której implementację stanowi ww. Ustawa. Tam wyraźnie (w wielu miejscach np. pkt 2,7,10 preambuły) wskazano, że uregulowania mają zwiększać bezpieczeństwo handlu elektronicznego.

      W przypadku kwalifikacji opisanego przez Pana sklepu jako świadczącego usługi drogą elektroniczną Prezesowi UOKIK ciężko będzie cokolwiek zarzucić.

  • decc pisze:

    Piszesz o ciekawym temacie. Rzeczywiście wiele pseudo stowarzyszeń zaatakowało uczciwych przedsiębiorców, a fora wrzą. Mało tego, robią wszystko zgodnie z prawem.
    Wymagają pieniądze za cofnięcie pozwu a to już cuchnie.
    A zapisy niezgodne są totalnie śmieszne, a sąd klepiący wyroki robi z siebie… po prostu kretyna. Poczytajcie, za co ludzie obrywają.

    Ale większość ludzi, którzy tu trafią, pewnie już mają pozwy. i stąd moje pytanie.

    Co zrobić jak ma się już wyrok. Zamówienie profesjonalnego regulaminu – wiąże się z comiesięczną aktualizacją – czy nowych fraz nie ma.

    ZASADNICZE PYTANIE:
    Jedna z warszawskich firm rząda pieniędzy za ugodę. 360 zł + vat i potem coś jeszcze, jak nie to straszy kolejnymi pozwami. Ale to nie problem.
    Problem jest inny. Jak podpiszesz z nimi ugodę, zaraz pojawiają się roszczenia o kolejne frazy, a następnym etapem jest pozew od… bliźniaczej firmy z poznania.
    Smród za przyzwoleniem naszego państwa.

    Ok, nie poszedłem na ugodę, przegrałem. Jak zabezpieczyć firmę przed kojelnymi pozwami? Regulamin zmieniłem, ale przecież pozwy mogą sobie iść na podstawie starego. Nieprawdaż? Ktoś ściągnął sobie go i tyle.

    Jest już sporo osób, które nie zgodziły się na ugodę za 3 pozwy, i dostało potem 8-12.
    Wystarczy przeczytać listę wyroków, poszukać w googlach kontakty i podzwonić.
    Dziś cały dzień to robię. Bardzo prosze o odpowiedź, która przyda się nie tylko mi, ale i tysiącom polskich przedsiębiorców, którzy mimo wszystko ten kraj utrzymują..

    • Witam, na początek pozwolę sobie odesłać Pana do wpisu Polowanie na wzorce – mam nadzieję, że ten wpis już coś wyjaśni.

      Odnosząc się do Pana pytania muszę powiedzieć, że choć rozumiem ekonomiczną zasadność zawarcia ugody to również jestem jej przeciwnikiem – z prostego powodu – stowarzyszenia żyją właśnie z tego typu ugód i ich zawieranie jest po części czynnikiem, który wygenerował aktualną, patologiczną sytuację.

      Podjęcie obrony w postępowaniu przede wszystkim oddala w czasie obowiązek poniesienia kosztów i choć merytorycznie te sprawy przedsiębiorcy przegrywają to coraz częściej nie są obciążani kosztami procesu (obecnie z uwagi na ich zmniejszenie jest to już mniejszy problem), a nawet zdarza się, że nie są obciążania kosztami publikacji (np. w przypadku braku wcześniejszego wezwania do zaniechania stosowania klauzuli, co zawsze ma miejsce). Warto również pamiętać, że pozew może zostać złożony w terminie 6 miesięcy od zaniechania stosowania wzorca.

      Wreszcie odpowiedzią na Pana pytanie jest po prostu właściwy regulamin. Zwięzły, dostosowany do potrzeb danego przedsiębiorcy, odnoszący się do faktycznych jego problemów i nie zawierający rozbudowanych zapisów w sprawach, które nie są przedsiębiorcy potrzebne. Taki regulamin – wbrew pozorom – nie wymaga ciągłej aktualizacji. Choć Rejestr „puchnie” codziennie to postanowienia są w 90% zwielokrotnieniem już popełnionych błędów.

      Ostatecznie ważnym elementem jest dostosowanie swojego przedsiębiorstwa przez odpowiednią ocenę i ewentualną zmianę polityki konsumenckiej (polityka sprzedażowa, polityka reklamacyjna, polityka odstąpień itp.). Jeśli się wie co sprawia problemy i korzysta z rozsądnego doradztwa to pozorne braki w regulaminie da się zastąpić odpowiednią praktyką.

  • annika pisze:

    Witam,

    czy w sytuacji, gdy sprzedawca sprzedaje produkty za pośrednictwem jakiejś platformy internetowej, która ma regulamin, to musi dodatkowo stworzyć swój i go jakoś na swojej podstronie „powiesić”? Czy musi w nim powtarzać to, co już jest w regulaminie tej zbiorczej platformy – np. informacje o prawie odstąpienia?

    Pozdrawiam
    A.

    • Dzień Dobry, w mojej ocenie regulamin „platformy internetowej” nie jest wystarczający, o ile nie ma on charakteru wzoru regulaminu, który do własnych potrzeb indywidualizuje przedsiębiorca. Jeśli stroną umowy sprzedaży jest przedsiębiorca, a nie „platforma internetowa” to powinien n we własnym zakresie i na własną odpowiedzialność realizować obowiązki informacyjne na rzecz konsumentów.

  • E. pisze:

    Dzień dobry,

    czy jeżeli chcę na jakiś czas zawiesić działalność sklepu i na jego stronie nie będzie żadnego asortymentu do kupienia, to czy musi pojawić się regulamin sklepu ? Wiem, że to pytanie raczej z tych „dziwniejszych”, ale nie chciałabym nagle zostać zaskoczona 🙂 np. stwierdzeniem, że skoro gdzieś w opisie/nazwie strony pojawia się słowo „sklep” to jest wymagany regulamin.

    Pozdrawiam.

    • W mojej ocenie jeśli strona internetowa jest dostępna, to by nie wprowadzać w błąd powinna zawierać szereg informacji, które jeśli nie w regulaminie to w innej formie jednak muszą być podane, szczególnie jeśli tylko sklep będzie „zawieszony” a sprzedawca dalej prowadzi działalność gospodarczą.

Zostaw komentarz

*